Test Drive Mercedes Benz ML Class W166 od 2011 roku SUV
Postać męska
Wcześniej silnik ten został zainstalowany tylko na Gelandewagen. Ale czasy się zmieniają. Teraz Mercedes-Benz M-Class może pochwalić się jednym z najpotężniejszych silników Diesla na świecie.Zanim lepiej poznać samochód, spójrzmy na stół, w którym cechy wszystkich modyfikacji klasy M Mercedes-Benz są zmniejszone. Najważniejsze jest to, że w tym przypadku interesuje nas to, w jaki sposób na charakter maszyny miał wpływ zużycie paliwa oleju napędowego. A oto odkrycie: W swoich dynamicznych wskaźnikach Emka z silnikiem wysokoprężnym w kształcie litery V jest drugie tylko z naładowaną wersją AMG.
Aby rozproszyć samochód z silnikiem wysokoprężnym do 100 km/h, silnik o mocy 250 koni mechanicznych wymaga tylko 7,8 C.. To tylko sekunda więcej niż wersja benzynowa o mocy 347 koni mechanicznych. Jeśli chodzi o moment obrotowy, tutaj 400 CDI przewyższa wszystkich innych plemion. Już w 1700 minuty-1 moment jest wyrażany przez zapierającą dech w piersiach liczbę 560 nm, podczas gdy AMG Eight rozwija 510 nm dopiero po osiągnięciu 2800 min. 1.
Przy tak niesamowitej mocy Diesel nie cierpi na obżarstwo. Sto kilometrów w cyklu mieszanym, potrzebuje nie więcej niż 11 litrów paliwa.
Możesz przestudiować cyfry, stosując je do drugiego przez długi czas. Ale teoria raczej nie zaspokoi prawdziwego badacza. Czas na samochód.
Jak się okazuje, nowy silnik nie jest jedyną rzeczą, która odróżnia rok modelowy ML 2002 od jego poprzedników. Jego wygląd nieco się zmienił. Przede wszystkim zwracają uwagę na nowy bixenon, bardziej przejrzystych reflektorów. Lampy odpisowe gazu są odpowiedzialne zarówno za bliskie, jak i najważniejsze. Oba zderzaki są lekko przerobione. W zewnętrznych lustrach pomalowanych w kolorze ciała wszczepiane są wskaźniki zakrętów. Kratka chłodnicy nabyła wkładki Chrome. Uchwyty drzwi zewnętrznych stały się dwumkolorowe.
Ktoś może uznać zewnętrzny zestaw do ciała za elegancki, ale tak naprawdę nam się nie podobało. Nie ma pytań z kangura, ale celowość bocznych rur chromu jest wątpliwa. Nie ułatwiają lądowania w samochodzie, ponieważ nie można ich używać jako podnośników ze względu na zwiększoną cienką i śliską, ale łatwiej jest zabarkować spodniom podczas sadzenia z samochodu, jest łatwiejsze do gotowanej na parze rzepy.
Koło zapasowe również nie jest przemyślane. Projekt konsoli na naszych drogach rozbija się już sześć miesięcy później. Koło wisi imponujący pełnowymiarowy sektor 275/55R17. Nawiasem mówiąc, guma zainstalowana w samochodzie jest oznaczona przez M+S, jednak jej stóp na autostradzie na drodze w terenie czegoś nie inspiruje.
W kabinie wszystko, jak poprzednio, jest wygodne, lekko: obfitość skóry, drewniane wkładki, uchwyty na kubki. Zauważamy tylko, że użycie nowego jednostki sterowania klimatycznego jest znacznie wygodniejsze ze względu na lepszą wizualizację panelu.
ML 400CDI pracujący na biegu jest nie mniej niż ciągnik bagażnika. W niskiej macicy dudniących silnika rozpoznawane są jego niezwykłe zdolności.
Fakt, że ML z nowym silnikiem jest poważnym wojownikiem, byliśmy w pełni przekonani. Naprawdę biegnie szybko, a moment Diesel pozwala strzelać z prawie dowolnej prędkości. Najważniejsze jest stąpanie na pedał gazu na czas, a po chwili wymaganej do koordynowania silnika i automatycznego pudełka z pięcioma prędkości, samochód pozwoli samochodowi, jakby wcześniej był na miejscu. Jeśli ponadto odłączy system kontroli trakcji, wówczas ślad tłuszczu pozostanie od opon. Jak się okazało, pozwalają czuć się pewnie zarówno na śniegu, jak i na fragmentarycznym terenie, gdzie Emka wykazywała cuda zdolności krzyżowej z powodu jej Silushki.
Systemy ML stały się jeszcze jednym. Oprócz stabilizatora stabilności kursu, przeciwprzemiennych, awaryjnych układów hamulcowych, rozkładu sił hamulcowych i kontroli przyczepności silnika pojawiła się automatyczna kontrola hamowania na zjazdu. Urządzenie elektroniczne pomaga utrzymać hamujący działanie silnika, nawet gdy jeden z kół traci uchwyt.
Po otrzymaniu nowego silnika, Mercedes-Benz M-Class zdobył zupełnie inny charakter. Teraz wydaje się, że nie jest to już urocza, ukierunkowana na dekoracyjna postać reklam, ale prawdziwy człowiek.
Tekst: Oleg Kalaushin
Źródło: Magazyn 5 koło [04/2002]